„każdego dnia coś się dzieje”, powiedziała pani Davis, która rozwinęła swoje zamiłowanie do ciasnych przestrzeni podczas pracy w Budkach poboru opłat na moście Staten Island. Jej ostatni wypadek był raczej typowy: wyciągnięcie kierowcy, który został przypięty za kierownicę. – Wbiegł na niego autobus-przypomniała sobie niemal czule. Wzruszyła ramionami, po czym lekko wyrwała Mundur z kłaczków.,
jej przestrzeń robocza-długa na osiem kroków i tak szeroka jak przedłużenie ramion – jest wystarczająco usunięta zarówno z wejścia, jak i wyjścia z tunelu, że widoczne są tylko przejeżdżające Pojazdy. Ci przelatują przy Mdłym, śmiercionośnym brzęczeniu mączniaka w puszce z zupą. Powietrze pachnie toksycznie, jak pudełko wiórów ołowiowych. Jedyny widok, poza ruchem ulicznym, to matczyny wydech samochodowy, który został rozmazany przez ściany.
„to prymitywne, ale nam się udaje”, powiedziała pani Davis, która pracuje osiem godzin dziennie z regularnymi jednogodzinnymi przerwami na potrzeby takie jak tlen i lunch., Jest przewożona do swojego delegowania w gigantycznym białym Przedmieściu należącym do jej pracodawcy, władz portu w Nowym Jorku i New Jersey. Podmiejska zatrzymuje się na chwilę, za nią zatrzymuje się ruch, a Pani Davis, zwykle z gazetą, życzy szefowi dobrego dnia i ucieka.
jej stoisko jest jak screen grab z koszmaru klaustrofobicznego oszklona trumna, w której podłogi są betonowe i okropnie biegłe w trzymaniu zimna. Metalowe krzesło Murphy wysuwa się ze ściany z jedynym pragnieniem zaatakowania pośladków Opiekunki., Rosyjska powieść lub dzika wyobraźnia jest wskazana; przekąski zawierające mięso wyraźnie nie są.
A jednak Pani Davis siedzi tu codziennie, od 6: 00 do 14: 00 lub od 14: 00 do 22: 00. nuda i opary gazu są rzadko łagodzone przez poważne awarie. Ale najbardziej irytujące momenty będą miały tendencję do pojawiania się na świeżym powietrzu.